Strona korzysta z plików cookies

w celu realizacji usług i zgodnie z Polityką Prywatności. Możesz określić warunki przechowywania lub dostępu do plików cookies w Twojej przeglądarce.

Przejdź do serwisu

Rozlicz podatek do 31 maja

Polityka

Czy istnieje życie poza Oslo? Norwegia na drodze do centralizacji

Martyna Engeset-Pograniczna

20 marca 2024 16:40

Udostępnij
na Facebooku
2
Czy istnieje życie poza Oslo? Norwegia na drodze do centralizacji

W zeszłym roku w Oslo i okolicznych gminach w sektorze publicznym zatrudnionych było ponad 100 000 osób. stock.adobe.com/licencja standardowa

Jedno się mówi, a drugie robi? Norweskie władze teoretycznie chcą państwa zdecentralizowanego. Nie wszystko, co ważne, ma się odbywać w Oslo. Tymczasem zauważono spadek lokalizowania posad rządowych poza stolicą i pozostałymi dużymi miastami.
Poprzedni premierzy – Kjell Mange Bondevik, Jens Stoltenberg i Erna Solberg – pod tym względem spisywali się na medal. Przenoszono setki stanowisk. Była to kontynuacja trendu zauważalnego w norweskiej polityce od lat 60. ubiegłego stulecia. Obecnie jednak trudniej o rządowe miejsca pracy poza Oslo, Bergen czy Trondheim. Za kadencji Jonasa Gahra Størego w zakresie decentralizowania administracji państwowej  nastąpiła stagnacja.
W ostatnich latach utworzono nowe, niestołeczne stanowiska między innymi w Urzędzie ds. Konkurencji (Konkurransetilsynet), Luftfartstilsynet – instytucji zajmującej się lotnictwem cywilnym – czy Urzędzie ds. Mediów (Medietilsynet). Niedawno pojawiła się informacja, że poza Oslo zostanie także utworzonych co najmniej piętnaście wakatów w Ministerstwie Spraw Zagranicznych (Utenriksdepartementet) i w pracującej nad realizacją celów zrównoważonego rozwoju ONZ agencji współpracy rozwojowej NORAD. Pracownicy mają spełniać swoje zadania zawodowe w Sunnfjord na zachodzie kraju.
 Obecnie trudniej o rządowe miejsca pracy poza Oslo, Bergen czy Trondheim.

Obecnie trudniej o rządowe miejsca pracy poza Oslo, Bergen czy Trondheim. Źródło: pixabay.com

Rząd nie realizuje obietnic?

W NRK zwrócono jednak uwagę, że tego typu decyzji pod wodzą nowego premiera podejmuje się naprawdę niewiele. Przed wspomnianymi piętnastoma stanowiskami w UD i NORAD cztery miejsca pracy zostały przeniesione z Trondheim do Steinkjer (gminy liczącej około 25 tys. mieszkańców).
Mniej więcej taka skala, kilka-, kilkanaście wakatów od czasu do czasu, się w ostatnich latach utrzymuje. Od 2021 roku nie wydarzyło się w zakresie zasilania prowincji pracownikami administracji państwowej wiele więcej. Dla porównania – w zeszłym roku w Oslo i okolicznych gminach w sektorze publicznym zatrudnionych było ponad 100 tys. osób.
Tom-Christer Nilsen z Rady Biznesowej w Bergen (Bergen næringsråd) gorzko konstatuje w NRK: „Dla rządu wybranego po części ze względu na chęć wspierania prowincji oznacza to ideowe bankructwo”.
Z punktu widzenia jednostki perspektywa przeniesienia się ze stolicy do mniejszego ośrodka może być bolesna. Ale dla kraju to krok w dobrą stronę. Rząd nie daje jednak dobrego przykładu w tym zakresie. Nie pokazuje, że próbuje pobudzić do rozwoju nawet najdalsze, najbardziej peryferyjne zakątki państwa norweskiego. A przecież grozi im wyludnienie.
Źródło: NRK
Reklama
Gość
Wyślij
Komentarze:
Od najnowszych
Od najstarszych
Od najnowszych


Karol Pitek

21-03-2024 17:57

Coś w tym złego?

Z Norwegii

20-03-2024 22:08

Za to oddział policji do spraw dzieci jest w każdej gminie.

Reklama
Facebook Messenger YouTube Instagram TikTok